Formy organizacji zajęć: indywidualna, grupowa, zbiorowa.
Metody dydaktyczne: analiza opowiadań, rozmowa kierowana, dylemat moralny, papierek lakmusowy, kolaż..
Środki dydaktyczne: fragmenty orędzia papieża Benedykta XVI na 46. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu (załącznik – ksero), opowiadania br. Tadeusza Rucińskiego pt. Sprzedane słowa; Bóg ma ostatnie słowo; Ludzkim głosem, film edukacyjny Milczenie i słowo (czas: 21:03), arkusz szarego papieru, flamastry, ksero załącznika, stare gazety.
Boże, proszę Cię o dar mądrości dla dziennikarzy, aby ich usta i pióro informowały o tym, co widzą oczy, bez narzucania innym własnego zdania. Ześlij na nich Ducha Prawdy, kiedy komentują widziany świat; Ducha wrażliwości, aby potrafili sprostać reportażom opartym nie tylko na liczbach i statystykach, ale również na obrazach, smakach, emocjach i innych uczuciach. Proszę Cię, Panie Jezu, o dar humoru oraz umiejętności, aby odpowiednio nazywali rzeczy, kiedy piszą felietony.
Niepokalana Panno Maryjo – módl się za nimi.
Św. Maksymilinanie Kolbe – módl się za nimi.
Św. Franciszku Salezy, patronie dziennikarzy – módl się za nimi.
Kiedy nadszedł kryzys prawdy, dewaluacja wartości ksiąg i inflacja słowa, jakiś człowiek zaczął chodzić po ulicach i skupować stare słowa. Zaintrygowani przechodnie dopytywali go o jakie słowa mu chodzi. – O stare, zapomniane, niemodne, bezużyteczne, nieużywane, choć kiedyś sporo warte. O choćby takie, jak: honor, godność, rycerskość, ideał, uczciwość, prawość… – odpowiadał kupiec ze sprytnymi oczkami. Jedni wzruszali ramionami, myśląc, że to maniak czy pomylony. Inni czując, że to jakaś gra, chcieli ją podjąć i pytali, jak i za ile mogą sprzedać któreś z tych słów-antyków. Kupiec podsuwał więc karteczki, na których trzeba było takie słowo napisać i podpisać się, otrzymując za każde złotówkę lub więcej. Suma zależała od dawnej wartości przypisywanej temu, co to słowo oznaczało.
Ludzie traktowali to jak zabawę, program z ukrytą kamerą czy loterię. Jednak wielu z nich, gdy wróciło do domów, zaczynało odczuwać dziwny niepokój. Zwłaszcza ci, którzy sprzedali słowo „dusza”, „sumienie”, „zbawienie”, „niebo”, „świętość” itp. Biegali więc za kupcem, chcąc odkupić te słowa. Jednak teraz ich cena była o wiele, wiele wyższa. Słowa z wymiaru religijnego były nie do odkupienia, a kartki z nimi, jak cyrografy, spalone.
Kupca nazwano wielkim złodziejem, choć niby niczego nikomu nie ukradł. Jednak ci, co pewne słowa tak dawniej drogie sprzedali głupio za bezcen, czuli się z czegoś strasznie okradzenii1.
Wielu ludzi mediów staje się takimi handlarzami słów i traktują informację w kategoriach czysto ekonomicznych. Znajdą się również tacy, którzy usłużnie „odciążą” odbiorcę od słów dla niego zbyt „ciężkich” i „staroświeckich”. Podsuną w ich miejsce nowe, „lżejsze”, bez kłopotliwych konotacji, pomogą nawet odbiorcy w nabywaniu wprawy w posługiwaniu się nimi. A to wszystko zgodnie z zasadą, iż język kształtuje myślenie. Z kolei myślenie decyduje o postawie, jaką człowiek przyjmuje w życiu, także wobec tej oferty, jaką zechcą mu złożyć „handlarze słów”.
Myślano czasem, że jest niemową, bo nikt go nie słyszał mówiącego. Siadał w kącie baru, pubu czy dworca i w tym powszechnym gwarze, uśmiechał się lekko i przypatrywał obecnym. Gdy ktoś się do niego przysiadł, zagadnięty, odpowiadał uśmiechem. Brano go więc także za głupka. Jednak ten i ów nie znosił tego jego uśmiechniętego spoglądania na dyskutujących, spierających się, przekrzykujących się po kilku kuflach. Kilka razy wyrzucono go na zewnątrz kopniakami… Kiedyś usiadł w parku obok łkającej dziewczyny. Dotknął jej rękawa i szepnął tylko: – Ciiicho... nie płacz… –. Tyle było w tych słowach spokoju, że dziewczyna opowiedziała wylewnie swój dramat... jemu, zupełnie obcemu... Odwiedzał on też kilka nieuleczalnie chorych. Siadywał przy nich, słuchał, czasem powiedział parę słów i cichli razem. Kiedyś zobaczyłem go w kościelnym kącie z oczami wpatrzonymi w przestrzeń, podobnymi do nieruchomej tafli wody. Kiedy wyszliśmy razem, zagadnąłem go, czym się zajmuje, żyje... – Byłem dziennikarzem, propagandzistą – powiedział. – Nawrzeszczałem się, nałgałem, naogłupiałem ludzi... Wreszcie przeraziłem się gdzieś echa swojego jazgotu... Teraz oddycham ciszą Bożą i dzielę się nią z innymi. W ciszy tylko może żyć i oddychać myśl, serce, dusza... Zresztą, reszta jest ponoć milczeniem. To Bóg ma ostatnie słowo...2
– Jak do rosnącego wciąż i otaczającego hałasu nie dokładać swojego?
– Jak nie chcieć mieć zawsze ostatniego słowa?
– Jak pozwalać ciszy dopowiadać rozpoczęte zdanie, pytanie?
– Jak ocalić ciszę tam, gdzie wrzask zabija myślenie, odczuwanie, uważne słuchanie?
– Jak wytrzymać długo nieznośne czasem brzmienie ciszy?
– Jak dziennikarze mogą wprowadzić w nas wyciszenie, spokój?
Puenta
„Skoro dziennikarstwo – mówi Jan Paweł II – wywiera tak rozległy i bezpośredni wpływ na opinię publiczną, nie może być sterowane wyłącznie przez czynniki ekonomiczne, dążenie do zysku i stronnicze interesy. Powinno być natomiast postrzegane jako zadanie w pewnym sensie «święte», wykonywane ze świadomością, że potężne środki przekazu zostają [...] powierzone dla dobra wszystkich” (Przemówienie do dziennikarzy, 4 IV 2000).
Puenta
Opowiadanie Ludzkim głosem
Ile to trzeba się czasem nagadać, żeby nic nie powiedzieć. Ileż to razy mówi się o różnych bzdurach po to, by nie powiedzieć rzeczy najbardziej koniecznej. Jak łatwo mówić o innych, a jak trudno powiedzieć coś do siebie w ciszy – oczami do oczu, twarzą do twarzy, sercem do serca. Choćby kilka słów wyrwanych z głębi siebie, najbardziej własnych, najprawdziwszych. Może dlatego tak lubimy hałas, jałową gadaninę, wciąż grające radia i telewizory? A ponoć tym się właśnie różnimy od zwierząt – mową serc, dusz, sumień – ludzkim głosem3.
Puenta
Papież Jan Paweł II podczas pobytu w Polsce w 1991 roku mówił, że „wszystkie tzw. środki przekazywania myśli to przecież spotęgowana ludzka mowa, która albo daje świadectwo prawdzie, albo też nie”. Słowo może zatem przyczyniać się do ukazywania prawdy, a przez to do zwycięstwa prawdy nad kłamstwem. Niestety, problem polega na tym, iż nie każda zadrukowana szpalta i nie każde wypowiedziane do mikrofonu słowo rzeczywiście chcą mieć w tym zwycięstwie swój udział.
Modlitwa na zakończenie spotkania.
Załącznik (fragmenty)
Milczenie i słowo drogą ewangelizacji
Orędzie na 46. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 2012 r.
Drodzy Bracia i Siostry!
W związku ze zbliżającym się Światowym Dniem Środków Społecznego Przekazu 2012 r. pragnę podzielić się z wami paroma refleksjami dotyczącymi pewnego aspektu procesu komunikacji międzyludzkiej, o którym — choć jest bardzo ważny — niekiedy się zapomina, lecz dzisiaj w szczególny sposób trzeba go przypomnieć. Jest nim związek między milczeniem i słowem: dwoma momentami komunikacji, które powinny być w równowadze, następować po sobie i się dopełniać, by budować autentyczny dialog i głęboką bliskość między ludźmi. Kiedy słowo i milczenie nawzajem się wykluczają, komunikacja ulega pogorszeniu, bo albo wprawia w stan pewnego oszołomienia, albo — przeciwnie — wywołuje chłód; kiedy natomiast milczenie i słowo wzajemnie się dopełniają, komunikacja nabiera wartości i znaczenia.
Milczenie jest integralną częścią komunikacji i nie istnieją bez niego słowa bogate w treść. W ciszy słyszymy i poznajemy lepiej samych siebie, rodzi się i pogłębia myśl, wyraźniej rozumiemy to, co chcemy powiedzieć, albo to, czego oczekujemy od innego człowieka, dokonujemy wyboru, jak się wyrazić. Milknąc, pozwalamy drugiej osobie mówić, wyrazić siebie, a sobie samym na to, byśmy nie przywiązywali się bez odpowiedniej konfrontacji wyłącznie do własnych słów czy idei. W ten sposób tworzy się przestrzeń, w której dzięki słuchaniu się nawzajem możliwe jest nawiązanie pełniejszej relacji międzyludzkiej. W milczeniu na przykład zauważa się najbardziej autentyczne momenty komunikacji między osobami, które się kochają: gest, wyraz twarzy, ciało są znakami, które objawiają osobę. W milczeniu wyraża się radość, zmartwienia, cierpienie, które właśnie w nim znajdują szczególnie intensywną formę wyrazu. Tak więc z milczenia rodzi się komunikacja bardziej złożona, wymagająca wrażliwości i umiejętności słuchania, która jest wskaźnikiem głębi i charakteru więzi. Tam, gdzie jest dużo komunikatów i informacji, milczenie staje się niezbędne, by rozróżnić to, co ważne, od tego, co zbędne lub marginalne. Głęboka refleksja pomaga nam odkryć, że istnieje związek między wydarzeniami, które na pierwszy rzut oka nie wydają się powiązane, a także ocenić, przeanalizować wiadomości, a dzięki temu można dzielić się opiniami przemyślanymi i wyważonymi i tworzyć autentyczną, wspólną wiedzę. Z tego względu konieczne jest tworzenie odpowiedniego środowiska, swoistego „ekosystemu”, w którym panowałaby równowaga między milczeniem, słowem, obrazami i dźwiękami.
Obecnie spora część dynamiki komunikacji ukierunkowana jest przez pytania, na które szuka się odpowiedzi. Wyszukiwarki i sieci społecznościowe są punktem, w którym rozpoczyna komunikację wiele osób szukających porad, sugestii, informacji, odpowiedzi. W naszych czasach internet jest coraz bardziej zdominowany przez pytania i odpowiedzi. Więcej, współczesny człowiek jest często bombardowany odpowiedziami na pytania, których nigdy sobie nie zadawał, albo potrzebami, których nie odczuwa. Milczenie jest cenne, gdyż sprzyja dokonaniu niezbędnego rozróżnienia licznych bodźców i licznych odpowiedzi, które otrzymujemy, właśnie po to, aby wyodrębnić pytania naprawdę ważne. […]
Należy uważnie zainteresować się różnymi formami witryn, aplikacji i sieci społecznościowych, które mogą pomóc współczesnemu człowiekowi w znalezieniu czasu na refleksję i autentyczne pytania, a także momentów milczenia, okazji do modlitwy, medytacji lub dzielenia się słowem Bożym. Zwięzłe zdania, często nie dłuższe niż werset biblijny, pozwalają wyrazić głębokie myśli, jeśli rozmówcy nie zaniedbują rozwoju swego życia wewnętrznego. Nic dziwnego, że w różnych tradycjach religijnych samotność i milczenie są uprzywilejowanymi przestrzeniami, które pomagają ludziom w odnalezieniu samych siebie i tej Prawdy, która nadaje sens wszystkim rzeczom. W objawieniu biblijnym Bóg przemawia także bez słów: „Jak pokazuje krzyż Chrystusa, Bóg przemawia również milczeniem. Milczenie Boga, doświadczenie oddalenia Wszechmogącego i Ojca stanowi decydujący etap ziemskiej drogi Syna Bożego, wcielonego Słowa. (...) Milczenie Boga jest przedłużeniem Jego poprzednich słów. W tych mrocznych chwilach przemawia On w misterium swego milczenia” (Posynodalna adhortacja apostolska Verbum Domini, 30 września 2010 r., 21). W milczeniu krzyża przemawia wymownie miłość Boga, przeżywana aż po największy dar. Po śmierci Chrystusa ziemia pogrąża się w milczeniu, a w Wielką Sobotę, kiedy „Król zasnął, a Bóg w ludzkim ciele wzbudził tych, którzy spali od wieków” (por. Oficjum czytań Wielkiej Soboty), rozlega się na nowo głos Boga, przepełniony miłością do rodzaju ludzkiego.
[…]
Słowo i milczenie. Nauczyć się komunikowania znaczy zdobyć umiejętność słuchania, kontemplacji, a nie tylko mówienia. Jest to szczególnie ważne dla tych, którzy pracują na polu ewangelizacji: zarówno milczenie, jak i słowo są istotnymi i nieodłącznymi elementami działań podejmowanych przez Kościół w dziedzinie środków przekazu, by na nowo głosić Chrystusa we współczesnym świecie. Maryi, której milczenie „pozwala słuchać Słowa i sprawia, że ono owocuje” (Modlitwa podczas spotkania z młodzieżą włoską w Loreto, 1-2 września 2007 r.), zawierzam całe dzieło ewangelizacji, prowadzone przez Kościół za pośrednictwem środków społecznego przekazu.
© Copyright 2012 Libreria Editrice Vaticana; Źródło: www.vatican.va
(Oprac. Aleksandra Bałoniak)
© Edycja Świętego Pawła
1Br. Tadeusz Ruciński FSC, Sprzedane słowa, tekst pochodzi z rękopisów autora.
2Br. Tadeusz Ruciński FSC, Reszta jest ciszą, tekst pochodzi z rękopisów autora.
2Br. Tadeusz Ruciński FSC, Ludzkim głosem, tekst pochodzi z rękopisów autora.
Film i zestaw pomocy duszpasterskich można pobrać bezpłatnie.
Patroni medialni: